„Bez waszych zgłoszeń, nie będziemy wiedzieć, jakiej pomocy potrzebujecie. Zgłaszajcie wszystko, co was niepokoi” – mówiła szkocka minister ds. bezpieczeństwa publicznego Annabelle Ewing podczas spotkania z imigrantami w Edynburgu.
Nieformalne spotkanie minister ds. bezpieczeństwa publicznego Annabelle Ewing z imigrantami odbyło się 30 czerwca o 16:30 w siedzibie ELREC – Edinburgh and Lothians Regional Equality Council – organizacji zajmującej się prawami imigrantów. Obecni na spotkaniu byli przedstawiciele mniejszości narodowych, w największej liczbie – Polacy.
Celem spotkania było uspokojenie nastrojów, pokazanie imigrantom wsparcia ze strony szkockiego rządu oraz zebranie informacji o najnowszych zdarzeniach na tle rasowym w Edynburgu. Zebrani skarżyli się na lekceważacy stosunek policji i pracowników lokalnych samorządów wobec ich zgłoszeń. Padły też pytania o przyszłe działania rządu szkockiego, w obliczu narastających napięć w społeczeństwie.
Od czasu ogłoszenia wyników referendum, funkcjonariusze policji w UK pozostają w stanie „podwyższonego stanu gotowości”. Szkocka policja poinformowała jednak wczoraj, że w Szkocji od czasu Brexitu nie odnotowano większej niż zwykle liczby zgłoszeń zdarzeń na tle rasowym.
„To bardzo ważne, byście informowali o wszystkich incydentach” – mówiła na spotkaniu z imigrantami Annabelle Ewing. – „Bez Waszych zgłoszeń, nie będziemy wiedzieć, jakiej pomocy potrzebujecie. Zgłaszajcie wszystko, co Was niepokoi”. Minister podkreśliła też, by składać skargi na nierzetelnych policjantów. Dodała, że Rząd Szkocki jest świadom wyzwań jakie stoją przed organizacjami równościowymi w konsekwencji Brexitu.
Więcej informacji o postępowaniu w obliczu rasizmu znajdziecie w zakładce Racist and religious hate crime na stronie organizacji Citizens’ Advice Bureau.
Pomoc w języku polskim można uzyskać na polskiej stronie Szkockiej Policji na Facebooku oraz w ELREC - Edinburgh and Lothians Regional Equality Council.
Komentarze 13
Coraz ciekawiej. A może lepiej pozwoliliby zbroić się?
to ja chcialem zglosic cos co byc mozna nazwac incydentem,sam nie wiem co o tym sadzic
jak kwitowalem dzis odbior pewnych rzeczy i podpisalem sie na papierze nieczytelnie to koles poprosil rowniez o "print name",wiec grzecznie to zrobilem,gdy zobaczyl ten szereg liter to odpuscil i nie wbijal juz tego do tej elektronicznej maszynki do podpisu.obok mnie stal moj "mate" davey i byla kupa smiechu,ze to on byl powinien podpisac wszystko.teraz zaczynam sie zastanawiac czy to nie byla zaowalowana dyskryminacja.
jezeli nie umiesz smiac sie z samego siebie to znaczy zes zadufany sztywniak i twoje poczucie humoru jest do bani.
sam jestes do bani,jesli nie dostrzegles ze wszystko o
czym pisalem jest w zartobliwej formie
traktuj to co powiedzialem jako przyslowie/ powiedzenie to twoje ego nie bedzie juz wiecej musialo cierpiec.