masz jeszcze to:
– Niestety Polska nie jest dziś krajem, o którym można by powiedzieć, że jest państwem sprawiedliwym, sprawiedliwym dla swoich obywateli, że jest państwem, w którym obywatele traktowani są równo – mówił w Szczecinie prezydent Andrzej Duda, relacjonując swoją rozmowę z prezydentem Niemiec.
kapus czy bohater? hehehe
Polska wersja Newsweeka jest w rękach niemieckick. To niemiecki tygodnik dla Polaków. Przedstawia niemiecki punkt widzenia jako obiektywny i reprezentuje niemieckie interesy w Polsce.
Współpraca z prasą gadzinową była uznawana przez Polskie Państwo Podziemne za kolaborację. Najbardziej znane tytuły to: „Nowy Kurier Warszawski”, „Kurier Częstochowski”, „Goniec Krakowski”, „Dziennik Radomski”, „Goniec Codzienny”, „Ilustrowany Kurier Polski”, „Gazeta Lwowska”, „Fala”. Gadzinówkami okupanta sowieckiego były „Prawda Wileńska”, „Prawda Komsomolska”, „Wolna Łomża” i „Czerwony Sztandar” we Lwowie.
Sondaże nie mają znaczenia. Najbliższe wybory do parlamentu za 4 lata a za 5 lat prezydenckie. Samorządowe będą wcześniej.
Link z niemieckiego tygodnika, który podałeś to nie żadne fakty lecz opinia jakiegoś pismaka wysługującego sie Niemcom. Odróżniaj informacje/ fakty od opinni i komentarzy.
PIS stracił władzę w 2007 bo nie miał wiekszości w Sejmie. A koalicja z Giertychem i Lepperem rozsypała sie. Z toba też trudno gadać, bo jesteś przesiaknięty propagandą z głównego ścieku i inną michnikoszczyną. Zacznij myśleć samodzielnie.
Po dojściu PiS-u do władzy „oczekiwałam innej sekwencji działań” – mówi w rozmowie z Kulturą Liberalną prof. Jadwiga Staniszkis.
Zdaniem socjolog zawłaszczanie państwa na taką skalę jest PiS do niczego niepotrzebne i stanowi dowód, że podejście partii do sprawowania władzy jest nienowoczesne. – Te działania są znakiem niesamowicie archaicznej koncepcji władzy, przekonania, że władzę ma się wówczas, gdy ktoś się nas boi, a sama władza to przede wszystkim kwestia statusu, widoczność, symbole, pokazywanie, że można sobie pozwolić na wiele i nikt nie może tego przerwać – tłumaczy.
W opinii badaczki „porażające” jest, że takie działanie się „ludziom podoba”. Staniszkis nie zgadza się też na tłumaczenie konfliktu z Trybunałem Konstytucyjnym argumentem, „przed nami też tak robiono”. – Wydawało mi się, że tym razem to się nie zdarzy. Prawo i Sprawiedliwość zostało wybrane, żeby to zmienić – mówi.
Socjolog przyznaje też, że znając Jarosława Kaczyńskiego, wydawało się jej, że „inteligencja jest mechanizmem zabezpieczającym przed błędami”. – Inteligentni ludzie – nie mówię: „przyzwoici” – pewnych rzeczy nie robią. Nawet ze względu na rachunek kosztów i korzyści, bo zło na dłuższą metę po prostu się nie kalkuluje (...). Widać nie znam się na ludziach – stwierdziła odnosząc się do swojej długiej znajomości z prezesem PiS i jej dobrej opinii o nim.
– W jednym z poprzednich wywiadów nazwałam tę politykę „antykomunistycznym bolszewizmem” i w pełni to podtrzymuję – dodaje publicystka. Jej zdaniem krytyka płynąca z zagranicy niewiele może pomóc, choć PiS „nie spodziewał się reakcji zachodniej Europy i Stanów Zjednoczonych”.
Według Staniszkis, poprzez swoją politykę „PiS ośmielił lumpiarstwo”. – Ludzi, którzy na co dzień wystają na placach małych miasteczek bez żadnych perspektyw. Ich agresja znalazła racjonalizację. Nawet w Podkowie Leśnej, w której mieszkam, odbyło się niesamowicie brutalne spotkanie na temat polityki migracyjnej. Pełne agresywnych wypowiedzi, które nigdy wcześniej tej enklawie społecznikostwa i przyzwoitości nie mogłoby mieć miejsca – wyjaśnia socjolog.
... ten sam, który dzisiaj organizuje kolejny "patriotyczny" marsz z pochodniami, tak wspomina 13 grudnia 1981 roku (fragment wywiadu udzielonego 20 lat temu Teresie Bochwic):
- Obudziłem się więc w południe i poszedłem do kościoła w kompletnej nieświadomości. Słyszałem tylko, jak mama ma pretensje do ojca, że nie zapłacił rachunku, bo telefon jest wyłączony - opowiadał w "Odwrotnej stronie medalu" Kaczyński.
Znany, ze swojej słabości do późnego wstawania, Kaczyński nie zauważył, co się dzieje nawet wtedy, gdy wyszedł na ulicę i zmierzał do kościoła. Dopiero tam doznał oświecenia.
- W kościele panował potworny tłok, ale akurat tego dnia był u nas Obraz NMP. Kazanie ks. Boguckiego wydawało mi się też jakieś dziwne. I powoli zacząłem się orientować co się stało - mówił Kaczyński.
To ciekawe, że słynący ze spostrzegawczości i czujności Jarosław nie zwrócił uwagi na to, co działo się na ulicach. Czyżby faktycznie był tak rozespany?
A może wigilia wprowadzenia stanu wojennego była dla niego ciężka? Wszak Józef Oleksy do dziś wspomina, że 12 grudnia dobrze się bawił. Ale z kim miałby szaleć Kaczyński, skoro większość opozycji w nocy zamknięto? Nie, pewnikiem spał...