Polki na emigracji – łatwiej od Polaków integrują się z nowym społeczeństwem. Co więcej, emigrantki aktywnie uczestniczą w życiu społecznym i kulturalnym, – zakładają stowarzyszenia, szkoły. I wcale nie chcą wracać do kraju – rozmowa z dr Anną Kronenberg, literaturoznawczynią.
Na Międzynarodowy Dzień Kobiet polecamy ciekawy wywiad z weekendowego wydania Wysokich Obcasów, zatytułowany Emigrantki: dlaczego nie chcą wracać?
W wielowątkowej rozmowie o sytuacji kobiet w Polsce i w Wielkiej Brytanii poruszane są takie tematy jak bezrobocie, seksizm i feminizm. Mówi o nich dr Anna Kronenberg, literaturoznawczyni z Uniwersytetu w Łodzi, badająca najnowszą twórczość literacką oraz działalność społeczno-polityczną emigrantek.
Kronenberg przedstawia główne typy emigrantek, z którymi się zetknęła podczas swoich badań: pierwszą stanowią młode, samodzielne kobiety, często z wykształceniem wyższym, przeważnie z małych miasteczek. W nowym kraju zaczynają od zera: sprzątają, pracują jako opiekunki osób starszych. Części z nich, dzięki determinacji, udaje się w końcu odnieść sukces i podjąć pracę w zawodzie.
Drugą grupą mają być „żony przy mężu”. Jak mówi dr Kronenberg, kobiety te:
(…) emigrują za partnerami mającymi wysoką pozycję społeczną. Z pamiętników i powieści wynika, że to zamknięcie w sferze prywatnej przeżywają jako frustrujące i degradujące: tęsknią za pracą, jaką miały w Polsce, za przyjaciółmi i rodziną, jak bohaterka trylogii Anny Łajkowskiej. Często wbrew woli męża podejmują próbę wyjścia z tej złotej klatki.
Wreszcie, trzecia grupa to kobiety w wieku 50 plus, dla których po prostu nigdzie w Polsce nie było pracy. Jak podkreśla dr Kronenberg, właśnie bezrobocie to najczęstszy powód emigracji, zarówno dla kobiet jak i mężczyzn, jednak:
Autorki i liderki, z którymi przeprowadziłam wywiady, określały swoją emigrację, oprócz ekonomicznej, jako: kulturową, obyczajowo-społeczną, rozwojową, intelektualną, wolnościową, egzystencjalną, edukacyjną, naukową, a nawet polityczną (uważają, że w Polsce są łamane prawa kobiet) i cywilizacyjną.
Skąd tak mocny nacisk emigrantek na kwestie społeczne? Okazuje się, że blisko połowa z nich zetknęła się w Polsce z problemem przemocy domowej. Wynika tak nie tylko z badań dr Kronenberg, ale również socjolożki Sylwii Urbańskiej. Jak podsumowuje ten aspekt rozmowy dr Kronenberg:
Sugeruje to, że zjawiska, o których piszą emigracyjne pisarki w powieściach, to naprawdę poważne problemy społeczne. Zresztą nie wszystkim emigrantkom udało się od tego uciec. Jak pisze np. Ewa Winnicka w swoich reportażach, bolączką Polonii na Wyspach jest alkoholizm i przemoc mężczyzn wobec kobiet i dzieci.
Czy w związku z tym emigrantki mają złą opinię o polskich mężczyznach? Okazuje się, że nie:
(…) autorki najczęściej mają dużo serca dla Polaków, natomiast martwi je patriarchalna kultura. Dlatego pytają: ile nas kosztuje “polski twardziel”? Okazuje się, że dużo: przemoc, wypadki drogowe, uzależnienia”.
Z literatury wyłania się więc obraz Polek - kobiet samoświadomych i szukających emancypacji. Czy nie jest to stronniczne spojrzenie na Polki-emigrantki?
Feminizm jako wabik dla wydawcy i czytelniczek? W Polsce? Nie sądzę. Jeśli mówię, że ta twórczość jest feministyczna, to bardziej mam na myśli to, że autorki poruszają wiele ważnych i przemilczanych problemów społecznych, z którymi zmagają się kobiety. Piszą wprost, jak wiele rzeczy w Polsce im się nie podoba i jak wiele jest dla kobiet zagrożeń na emigracji
A co wydaje się główną różnicą między polskimi emigrantkami a emigrantami?
Mogę mówić tylko o emigracji po 2004 roku do Wielkiej Brytanii i Irlandii, bo tę badałam. Tutaj mężczyźni też się angażują, współpracują, ale to Polki są w większości liderkami, mają wizję, zakładają szkoły, organizacje i stowarzyszenia: artystyczne, kulturalne, edukacyjne, pomocowe, które zajmują się rodakami, organizują kursy angielskiego i pomoc psychologiczną, jak np. Together-Razem Centre w Cork w Irlandii. (…)
Z twórczości emigrantek i moich z nimi rozmów można też wysnuć wniosek, że mają mniej kłopotów z integracją. Są bardziej otwarte na różnorodność kulturową, współpracują z lokalnymi organizacjami. Chcą im pokazywać współczesną polską kulturę, ale też tradycję.
Całość rozmowy oraz portrety emigrantek-autorek znajdziecie pod tym linkiem.
Komentarze 6
Od michnikowych bzdur lepiej trzymac sie z daleka. Kto dodatki do tego szmatlawca jeszcze czyta?
Z moich informacji wynika, że to nie one zakładają szkoły ale dzięki nim są zakładane nowe szkoły.
A kulturę polską i owszem - pokazują i to w takim stopniu, że lepiej czasem "poudawać" szkota.
Jak zwykle ta tania kategoryzacja... Jestem kobietą, z wyższym wykształceniem inżynierskim z wielkiego miasta i przyjechałam do pracy w zawodzie, ponieważ w Polsce na takie stanowiska nawet nie rekrutują a jak już rekrutują to oferują śmieszne pieniądze. Dalszą karierę planuję również poza Polską ale napewno nie w UK. Dodatkowo utrzymuję, męża, który studiuje.
Kurcze nie wiedziałem że jest różnica w poziomie integracji że względu na płeć. Brawo panie. No cóż trza do pubu się integrować.
Polka w Polsce też ma sie lepiej od Polaka i żyje statystycznie dłużej