Sławek Adam Fejfer – w Anglii mieszka od 11 lat, pracuje jako kierowca ambulansu. Po ogłoszeniu wyników referendum w sprawie Brexitu postanowił kandydować w wyborach samorządowych w miasteczku Shrewsbury. Jego przesłanie dla Polonii? „Wielka Brytania to nasz drugi dom. Zadbajmy o to, by naprawdę nim była.” Rozmawiała Dorota Peszkowska.
Od jak dawna mieszkasz w Anglii?
Od 11 lat. Jak chyba większość osób przyjechałem tu na 3 miesiące, ale jak zobaczyłem poziom życia, to zmieniłem plany, postanowiłem zostać i założyć rodzinę tu na miejscu.
Mieszkałem w kilku miejscach, w tym w Glasgow, a teraz z żoną i dziećmi mieszkamy w Shrewsbury, na zachód od Birmingham. Te okolice mogą kojarzyć się z Karolem Darwinem. Pobliskie liceum kończył z kolei Tony Blair.
W Polsce kończyłem liceum medyczne, moja mama była pielęgniarką. Teraz pracuję jako kierowca ambulansu do wyjazdów niealarmowych, dla firmy, która współpracuje z NHS.
Czyli kariera medyczna. Skąd zatem pomysł by kandydować w wyborach samorządowych?
Polaków w Wielkiej Brytanii jest około miliona, ale praktycznie nie widać naszego przedstawicielstwa w polityce. Trafiają się oczywiście polskie nazwiska.
Tak się składa, że naszym lokalnym posłem na parlament w Westminsterze jest Daniel Kawczyński. Konserwatywny poseł, urodzony w Warszawie, co często z dumą podkreśla, mieszka w Wielkiej Brytanii od 7 roku życia. Powiedzmy, że my Polacy z tych okolic nie mamy o nim dobrego zdania.
Przed referendum w sprawie Brexitu pojawił się w okolicy promować opcję „Leave”. W polu ustawiono makietę: statek tonący pod naporem imigrantów. Statek był metaforą Wielkiej Brytanii. Projektowi patronował Kawczyński. Ostatnio z kolei Kawczyński głosował w parlamencie przeciwko zagwarantowaniu imigrantom z Unii praw do pozostania w kraju po Brexicie. Trudno o czymś takim zapomnieć.
Ja osobiście stwierdziłem, że będę kandydować, że zaangażuję się w politykę, właśnie po ogłoszeniu wyników referendum w sprawie Brexitu.
#Shropshire Council are investigating the #Brexit boathttps://t.co/uvc25It29e pic.twitter.com/f9ko0wXzUa
— Shropshire Star (@ShropshireStar) 15 czerwca 2016
Jak ludzie ze Shrewsbury głosowali w referendum?
Z lekką przewagą na wyjście z Unii. Myślę, że przyczyniła się do tego nagonka prasowa na imigrantów.
Chciałbym zmienić sposób postrzegania Polaków w naszym regionie – a najlepiej w całej Wielkiej Brytanii. Gdyby na całe UK w wyborach samorządowych wystartowało 10 Polaków – już uważałbym to za sukces naszej społeczności.
W Shrewsbury działa centrum polskie. Co roku na 11 listopada organizujemy w nim wieczór kultury polskiej. Przychodzą Polacy, pointegrować się – ale też zaciekawieni Brytyjczycy, którzy nie wiedzą, jakie są zwyczaje w Polsce, chcą je poznać. Teraz myślę, że to za mało, że trzeba też działać politycznie.
Wspomniałeś posła Kawczyńskiego. Ale ty nie kandydujesz do parlamentu, tylko do lokalnego samorządu. Jak wygląda praca radnego w samorządzie?
Zupełnie inaczej niż praca posła. Radny zajmuje się lokalnymi sprawami. Ważnymi dla społeczności. Jeśli np. jest konflikt między dwoma sąsiadami, to wysłucha obydwu i znajdzie dla nich rozwiązanie.
Dbamy o czystość ulic, organizację festynów lokalnych. Wywieramy nacisk na lokalnych posłów – choć tu powiem, że akurat to nie działało w naszym okręgu w ostatnich latach, bo zarówno poseł jak i większosc radnych (46 na 74) są z Partii Konserwatywnej. Byłem więc świadkiem sytuacji (można chodzić na zebrania lokalnych samorządów!), kiedy radni po prostu zatwierdzali decyzje z Westminsteru, nawet nie próbując znaleźć alternatywnych rozwiązań.
Dla przykładu: z powodu cięć w budżecie trzeba zamknąć jeden z lokalnych szpitali, w Shrewsbury albo w Telford. Liberalni Demokraci i laburzyści chcieli porozmawiać o tym, co będzie korzystniejsze dla lokalnej społeczności, zmierzyć wpływ na jakość życia. Niestety, ostatecznie radni wzięli pod uwagę jedynie kwestie finansowe. Wygląda więc na to, że zamknięta zostanie droższa, a nie mniej potrzebna jednostka.
Chciałbym też dodać, że praca radnego to praca na pół etatu. Nie da się utrzymać rodziny z tej pensji – ja nie rezygnuję z pracy w ambulansie. Na szczęście mam dogodny tryb pracy, więc będę mógł też uczestniczyć w posiedzeniach rady.
A dlaczego postanowiłeś startować akurat z ramienia Liberalnych Demokratów?
Bardzo dobre pytanie. Wiadomo, w Anglii dwie największe partie to Partia Konserwatywna i Partia Pracy.
Z torysami nie jest mi po prostu po drodze. Torysi wspierają duże biznesy i duże pieniądze. Ja spotykam się z ludźmi, którzy prowadzą małe firmy, polityka rządu w nich uderza. Wcześniej z kolei pracowałem jako opiekun i na własne oczy widziałem, jak cięcia budżetowe wpływają na jakość życia najuboższych. Do tego dochodzi retoryka antyimigracyjna partii.
Laburzyści z kolei skupiają się tylko na prawach pracowniczych, co nie zawsze jest dobrym rozwiązaniem; nie można udusić pracodawców ograniczeniami. W dodatku ostatnie posunięcia laburzystów są dość zagadkowe.
Liberalni Demokraci, czyli Lib-Dems, stawiają na kompromis: chcą pomóc biznesom, umożliwić rozwój firmom, nie uderzając jednak w prawa pracowników.
U Lib-Dems podoba mi się też ich bardzo proimigranckie podejście. Czołowi politycy partii mówią głośno: lubimy imigranów i potrzebujemy ich. Sam Nick Clegg, były wicepremier i obecny poseł Lib-Dems w parlamencie promuje mocno akcję „Right to stay”, popierającą prawa unijnych imigrantów w UK.
Czy masz jakiś specjalny apel do Polaków w Wielkiej Brytanii?
Tak. I nie powiem: głosujcie na mnie. Raczej: wstańcie, obudźcie się, działajcie. Nie musicie wstępować do partii politycznej, jeśli nie chcecie: po prostu wystartujcie jako niezależni kandydaci, pokażcie się, pokażcie, że Polonia jest aktywna na polu politycznym i społecznym. Chciałbym, żeby w każdym councilu w całej Wielkiej Brytanii startowało przynajmniej 2-3 Polaków. Jest nas na Wyspach około miliona, a nie mamy głosu politycznego, czas to zmienić.
Zbyt długo byliśmy chłopcem do bicia. Trzeba się zjednoczyć, niezależnie od tego, jakie macie poglądy i czy będziecie startować z ramienia konserwatystów czy laburzystów; pokażcie że tu jesteśmy i mamy prawo zmieniać świat wokół siebie.
Jako obywatele UE mamy prawo głosu w wyborach lokalnych. Musicie tylko się zarejstrować, można to zrobić przez internet do 17 kwietnia. Dlatego proszę abyście zrobili to i zagłosowali listownie (proxy) lub w dniu wyborów 4 maja oddali głos do urny.
Uważam, że dla wielu z nas Wielka Brytania stała się drugim domem. Zadbajmy o to, by naprawdę czuć się tu jak w domu.
Wybory samorządowe odbędą się w Wielkiej Brytanii 4 maja. Polacy i inni imigranci z Unii mają prawo w nich głosować, muszą jednak zarejestrować się na liście wyborców do 17 kwietnia. Miejsce w spisie, oprócz prawa głosu, daje punkty przy ocenie zdolności kredytowej. Szczegółowy przewodnik po rejestracji w języku polskim na stronie kampanii Jesteś U Siebie. Zagłosuj.
Czytaj też:
O rozmówcy
Sławek Adam Fejfer – kandydat Liberalnych Demokratów w wyborach samorządowych w 2017 r. W Anglii od 11 lat. Z żoną i dwójką dzieci mieszka w miasteczku Shrewsbury. Zawodowo zajmuje się prowadzeniem ambulansu do wyjazdów niealarmowych. Więcej informacji na oficjalnym koncie na Facebooku.
Komentarze 9
dobrze mu z oczu paczy
do ambulansow biora tylko tych z oczami co lecza :)
Hmmm, 32, loads of experience for the job then.
Myślę, że murarz był by lepszy od kierowcy amulansu - bardziej z ludu ... w końcu po Brexicie Little Britain rules :P.
W polu ustawiono makietę: statek tonący pod naporem imigrantów. Statek był metaforą Wielkiej Brytanii.
Bzdura co potwierdzone jest w artykule. Zresztą na kominach ma jak wół napisane: IEI IUI.
Z tym nazwiskiem,to kojarzy mi sie z jednym z aktorów serialu z moich kawalerskich czasów.Cudowne Lata.
hehehe