Niektórzy turyści z Polski uważają, że są gorzej traktowani za granicą niż np. Brytyjczycy czy Niemcy. Przejawiać ma się to m.in. w gorszych warunkach pobytu, np. kiepskimi hotelami, pokojami z widokiem na ścianę lub głośną ulicę, gorszym jedzeniem czy sadzaniem z tyłu podczas hotelowych imprez.
Jeden z rozmówców portalu Onet.pl twierdzi, że ciągle można odnieść wrażenie, że Polacy w zagranicznych hotelach to turyści „kategorii B”. „Jakoś Niemcy nigdy nie trafiają na słabe pokoje, nie umieszcza się ich w hotelach, które są ciągle w budowie” – tłumaczy.
Inny Polak mówi, że zapłacił za pokój z widokiem na morze, ale takiego nie dostał. Po interwencji na recepcji przydzielono mu pokój z nieco lepszym widokiem, ale za to „z nieprzyjemnym zapachem”.
Jest wielu turystów z Polski, którzy są pewni, że takie sytuacje nie dotyczą Niemców, Szwedów czy Brytyjczyków.
Joanna Kocik, była pilotka w Hiszpanii, Portugalii i na Kubie wyjaśnia portalowi Onet.pl, że Brytyjczycy, Niemcy czy Szwedzi mają często lepsze hotele czy śniadania, ale dzieje się tak, ponieważ ich biura podróży zazwyczaj lepiej płacą obiektom noclegowym.
Często jest tak, że za jeden pokój hotelowy polskie biuro płaci 50 euro za noc, a niemieckie - 70. Polak chce zapłacić za wycieczkę jak najmniej. Polskie biura więc negocjują z hotelami jak najniższe ceny. Przez to wyjazd kosztuje 3 tys. zł, a nie na przykład 5 tys. To musi mieć wpływ na warunki samego pobytu
– tłumaczy Joanna Kocik.
Gorsze traktowanie Polaków przez organizatorów hotelowych imprez może też wynikać z tego, że Polacy rzadko dają napiwki. Funkcjonuje nawet taki stereotyp, że Polak napiwków nie zostawia.
Komentarze 73
"Często jest tak, że za jeden pokój hotelowy polskie biuro płaci 50 euro za noc, a niemieckie - 70. Polak chce zapłacić za wycieczkę jak najmniej. Polskie biura więc negocjują z hotelami jak najniższe ceny. Przez to wyjazd kosztuje 3 tys. zł, a nie na przykład 5 tys. To musi mieć wpływ na warunki samego pobytu" - i wszystko w temacie
#1:
Niezupełnie. Bo jednak wycieczki zakupione w Niemczech bardzo często są tańsze od zakupionych w Polsce, nie tylko ze względu na koszty czarteru.
Polaków goli się jak jeleni - na cenach wycieczek, butów, ciuchów, chemii domowej, kosmetyków, itd.
Oczywiście na emito pojawił się skrót tekstu z onetu, który jest skrótem z money.pl. Zacytowano:
"Upraszczając, często jest tak, że za jeden pokój hotelowy polskie biuro płaci 50 euro za noc, a niemieckie - 70"
ale zabrakło tego cytatu:
"Eksperci podkreślają też, że niemiecki rynek turystyczny jest większy i bardziej konkurencyjny niż polski. Z tego też mogą się brać ceny, które ostatecznie nierzadko są niższe niż w Polsce"
https://www.money.pl/gospodarka/polacy-turystami-kategorii-b-za-granica-...
-i w tym momencie oczywiste jest głównie to, że ktoś chyba jednak robi tych polskich turystów w bambuko, starając się wycisnąć z nich jak najwięcej. Niemieckie biuro rzekomo płaci sporo więcej za dobę w pokoju, a na końcu sprzedaje wycieczkę taniej od Polaków. Normalnie filantropi, jak KK. :p
tylko jakaś makabryczna fajtłapa, potrzebuje pośrednika do wakacji w 21 wieku.
Bzdura (chociaż sam nie korzystam).
no to uzasadnij. Ty tylko albo mega lakonicznie, albo lejesz wodę bez sensu na 4 szpalty.