Do góry

Koniec Polskiej Linii Zaufania dla Ofiar Przemocy w UK

31 lipca przypadł ostatni dzień funkcjonowania Polskiego Telefonu Zaufania dla Ofiar Przemocy w Rodzinie w UK. Przez cztery lata dzięki linii pomoc uzyskało ponad tysiąc osób z całej Wielkiej Brytanii. O działalności telefonu i problemach, z jakimi zgłaszali się na niego polscy imigranci w UK, opowiada Ewa Wilcock, założycielka Telefonu i działaczka pomagająca ofiarom przemocy domowej w Wielkiej Brytanii.

Czym był „Polski Telefon Zaufania dla Ofiar Przemocy”?

Telefon został stworzony w 2014 roku jako projekt pilotażowy. Działał w ramach lokalnej organizacji angielskiej Cheshire Without Abuse. Bardzo szybko okazało się, że zapotrzebowanie na telefon jest ogólnokrajowe, a nie lokalne. Dlatego postanowiliśmy odłączyć się od CWA i założyliśmy własną organizację, by zostać samodzielni. Uruchomiliśmy bezpłatny ogólnokrajowy numer 0800 061 4004.

Jaką funkcję pełnił telefon zaufania?

Głównym zadaniem było umożliwienie Polakom, którzy doświadczają przemocy w rodzinie kontaktu z osobą, która mówi po polsku i jest w stanie pomóc. Dzięki temu mogli w ojczystym języku porozmawiać o swojej sytuacji. Podpowiadaliśmy, jakie są rozwiązania, gdzie można szukać pomocy, kierowaliśmy do odpowiednich organizacji brytyjskich. Mogliśmy również skierować zainteresowane osoby do polskojęzycznego prawnika. Byliśmy pierwszym punktem kontaktu.

Ile osób odbierało telefony PTZ?

Jedna osoba. Mieliśmy środki na bardzo ograniczony zakres działalności: 8 godzin w tygodniu.

Czy było zapotrzebowanie na PTZ?

Zapotrzebowanie było duże, mieliśmy dużo nieodebranych rozmów, z roku na rok coraz więcej skierowań od brytyjskich organizacji, które chciały odpowiednio pokierować polskojęzycznych klientów, a nie mogły się z nimi porozumieć. W ciągu roku rejestrowaliśmy około 230-250 odebranych telefonów i cztery razy więcej nieodebranych połączeń.

Kto dzwonił na PTZ?

Najczęściej kobiety, które doświadczyły przemocy ze strony swoich partnerów. Najczęściej były to osoby, które mają dzieci. Mieliśmy też kilka telefonów od mężczyzn, w tym od sprawców, którym podpowiadaliśmy, gdzie szukać pomocy.

Jakie instytucje polecaliście dzwoniącym?

W każdym przypadku zależało to od regionu zgłoszenia. Listę instytucji, gdzie można szukać pomocy w przypadku występowania przemocy w domu, można znaleźć na stronie www.womensaid.org.uk. Takie instytucje podpowiadają, jak wygląda przemoc, jak rozpoznać zagrożenie, ale także oferują schronienie, jeśli zagrożenie jest wysokie.

Skoro było zapotrzebowanie na polski telefon zaufania, dlaczego zamknęliście linię?

Problemem jest sposób finansowania tego typu organizacji. Z naszych kontaktów z fundatorami wynika, że większość grantodawców preferuje finansowanie organizacji lokalnych, a my działaliśmy ogólnokrajowo. Fundatorzy zawsze pytali o liczby lokalne, np. z Cheshire, a w naszym przypadku mieliśmy zgłoszenia z całej Wielkiej Brytanii.

Czy macie nadzieję na utworzenie nowej linii zaufania w przyszłości?

Na utworzenie ogólnokrajowej już nie. Zapotrzebowanie na nasze usługi było coraz większe, zarówno ze strony dzwoniących jak i organizacji brytyjskich, które nie były w stanie pomóc niektórym potrzebującym ze względu na barierę językową. Mieliśmy też coraz więcej telefonów od osób w sytuacji wysokiego ryzyka, tzn. takich, gdzie przemoc fizyczna osiągnęła duże natężenie. Chcieliśmy zacząć działać 5 dni w tygodniu, oferować tłumaczenia dla organizacji. Natomiast fundatorów mieliśmy coraz mniej. Osoby, które odbierają telefony, muszą być odpowiednio przygotowane. Ja sama skończyłam szereg kursów z zakresu pomocy ofiarom przemocy w rodzinie, zapewniania bezpieczeństwa dzieciom.

Poza działalnością dla linii, prowadzę także kursy dla kobiet, które doświadczyły przemocy, oferujemy też psychoterapię telefoniczną. Te kursy będą się odbywać dalej. Są darmowe dla klientów. Więcej informacji można znaleźć na stronie www.polskitelefonzaufania.org.


Czytaj także na Emito.net:

Przydatne linki:

Katalog firm i organizacji Dodaj wpis

Komentarze 1