„Mamo give me zabawkę”, „Mój friend zaprosiła mnie na birthday” – takie sformułowania w ustach polskich dzieci żyjących w UK to codzienność. Mieszanie języków wywołuje jednak niepokój u części rodziców, którzy zaczynają się martwić, że jeśli „dziecko uczy się dwóch języków jednocześnie, to nie pozna dobrze żadnego”, „dwujęzyczność to problemy z rozwojem, a potem problemy w szkole”, albo sądzą, że mówienie w obydwu językach „samo przyjdzie, po co tak małemu dziecku mieszać w głowie”.
A jednak: „Nauka dwóch języków wspomaga rozwój dziecka – zapewnia psycholog dziecięca Małgorzata Paliszewska, która od 10 lat pracuje jako terapeuta w Londynie. – „Z badań wynika, że dzieci dwujęzyczne są bardziej twórcze, a ich mowa bardziej elastyczna, nie mają również żadnych problemów w szkole związanych z tym faktem.”
Co więcej, z wypowiedzi ekspertów wynika, że dzieci i osoby posługujące się dwoma lub więcej językami są bardziej empatyczne, otwarte na świat i nowości, a objawy choroby Alzheimera mogą sie u nich pojawić ponad 5 lat później niż u osób jednojęzycznych.
Polskie dzieci wybierają angielski
Nauczenie dziecka płynnego porozumiewania się i po polsku i angielsku to nieraz jednak wyzwanie dla polskich rodziców w UK.
„Angielski to język bardzo melodyjny, ma prostszą wymowę i gramatykę – tłumaczy nauczyciel języka polskiego w Wielkiej Brytanii oraz autorka bloga „Mama w UK”. – „Dla dzieci wiele polskich słów, a czasem nawet liter, jak „r”, stanowi kłopot. Świat polskiego dziecka żyjącego w UK to świat mówiący po angielsku, rówieśnicy w szkole, przyjaciele i autorytety, to normalne, że chętniej będzie wybierać ten właśnie język.” Jak dziecko powie: Mój friend zaprosiła mnie na birthday, rodzic może powiedzieć: Rozumiem, że przyjaciel zaprosił cię na przyjęcie urodzinowe
Dlatego własnie część dzieci, które jako maluchy mówiły po polsku, po rozpoczęciu edukacji w angielskiej szkole przestają korzystać z tego języka, nawet w kontakcie z polskimi rodzicami. Jeśli już próbują mówić po polsku, często mieszają języki.
„To normalne, że dziecko popełnia błędy” – dodaje Małgorzata Paliszewska. – „Jednak odradzam korygowania w stylu tak się nie mówi, bo dziecko straci motywację do używania języka. Polecam parafrazy czyli np. jak dziecko powie: Mój friend zaprosiła mnie na birthday, rodzic może powiedzieć: Rozumiem, że przyjaciel zaprosił cię na przyjęcie urodzinowe. Kiedy używamy tego stylu korygowania, dziecko usłyszy prawidłową odpowiedź i nie poczuje krytyki”.
Polski w domu to za mało
By nauczyć dziecko rodzimego języka, warto nie tylko do niego mówić, ale też czytać mu po polsku, wybrać się do polskiego teatru, czy zapisać dziecko do polskiej szkoły, gdzie dodatkowo pozna zwyczaje i kulturę kraju rodziców. Ważne, aby zajęcia były atrakcyjne.
„Najczęściej jesteśmy bardzo zapracowani, rzadko mamy czas, aby czytać polskie książki z dziećmi, oglądać polskie filmy czy grać w polskie gry. W rozmowie posługujemy się często ograniczonym zasobem słownictwa. W przypadku, gdy dziecko ma kontakt z językiem polskim tylko przez rodzica, uczy się ono tylko tyle, ile ten mu przekaże – mówi Katarzyna Nemś. „Najczęściej jesteśmy bardzo zapracowani, rzadko mamy czas, aby czytać polskie książki z dziećmi, oglądać polskie filmy czy grać w polskie gry.” „Niestety często są to utarte i powtarzane zwroty jak umyj naczynia, czy jak w szkole. W ten sposób dziecko nie ma możliwości poznania wielu słów, choćby dotyczących emocji. Gdy podrośnie nie będzie w stanie przekazać polskiemu rodzicowi tego co czuje, jakie ma problemy lub obawy. Dlatego wkład językowy – czyli słowa jakie pozna mały Polak – są tak istotne”.
Dobrą metodą na motywację do nauki języka są też wyjazdy do rodzinnego kraju. Nemś zastrzega jednak: „Wyjazd do Polski nie powinien ograniczać się do tego samego miejsca co roku. Nie mówię, że to złe, ale z wiekiem rodzinna miejscowość może przestać być dla nastolatka atrakcyjna. Polska to piękny kraj, więc warto wybrać się na ciekawą wycieczkę, jednocześnie stwarzając kolejne szanse do nauki języka”.
Mama mówi, daddy is speaking
W nauce obcego języka pomocne mogą okazać się opracowane przez specjalistów metody. Pierwszą, najbardziej znaną, jest OPOL (one parent one language) czyli jeden rodzic, jeden język. Mama lub tata mówi do dziecka tylko w jednym języku, podczas gdy drugi z rodziców w innym.
„Ta metoda jest często stosowana w małżeństwach mieszanych i domach wielokulturowych. Ważna jest konsekwencja, choć czasem ciężko trzymać się zasad” – mówi Katarzyna Nemś. – „Musimy się komunikować z partnerem, a dziecko to słyszy i wie, że mama i tata mówią we wspólnym języku. Dlatego warto po powiedzeniu zdania po angielsku powtórzyć je po polsku”.
Drugi sposób nauki to metoda mL@H (minority language at home), w której polski to język zarezerwowany tylko i wyłącznie dla środowiska domowego. Stwarza to jednak ryzyko, że dziecko może język mniejszości traktować jako nieprzydatny, a jedynie wykorzystywany podczas rodzinnych spotkań.
Kolejną metodą jest metoda czasu i miejsca (time and place), gdzie nauka drugiego języka odbywa się w określonym czasie i miejscu, np. podczas zajęć w polskiej szkole, czy hiszpańskiego na lekcjach flamenco.
Ostatnia jest metoda mieszania języków MLP (mixed language policy), polega używaniu dwóch języków zamiennie i pozwala na dowolne ich mieszanie. Główną wadą jest brak kontroli i zasad językowych.
Warto znać język polski
Jak podsumowuje Katarzyna Nemś tak ważna konsekwencja i ciężka praca, opłacają się:
„Nie znam osoby, która powiedziałaby, że żałuje, że zna kilka języków obcych, ale znam wielu takich, którzy żałują, że znają tylko jeden. Każdy wie, że w dzisiejszych czasach jeden język to za mało, nauka kolejnego otwiera nowe możliwości, zwiększa szanse na rynku pracy, dodatkowo ma pozytywny wpływ na rozwój dziecka”.
Zobacz także:
Komentarze 15
Na pytanie zawarte w tytule odpowiem tak: w domu. Myślę że rodzice powinni nauczyć dziecko własnego języka.
Bez znaczenia gdzie i jak, byle skutecznie i bez traum.
bytanie bez podtekstu do wysylajacych dzieci do szkol sobotnich- Jak wasze dzieci znosza dodatkowy dzien w szkole?
Moje chodza do piątkowej szkoly, takze musza znieść dodatkowe popołudnie, znosza różnie, w zaleznosci, czy idzie, czy nie idzie... nauka;) W sobotę chyba bym ich nie puściła.
dzieki kijevna.
zadowolone? czy chodza bo mama kazala?